To jeden z najsłynniejszych obrazów, jakie kiedykolwiek namalowano… a to zaledwie początek komplikacji.
Choć mogłoby się wydawać, że chodzi o jeden obraz, w rzeczywistości mowa o całej serii – a nawet o dwóch odrębnych seriach. Malarz najwyraźniej przepadał za tymi kwiatami. Pierwsza seria – nazywana paryską, bo powstawała właśnie we francuskiej stolicy – ukazuje słoneczniki leżące na ziemi. Druga seria – stworzona po przeprowadzce malarza do Arles – przedstawia kwiaty ustawione w wazonie.
Który obraz Van Gogha można uznać za najbardziej znany? Być może
Gwiaździstą noc, być może właśnie
Słoneczniki, których artysta malował wiele. Zgodnie z własnym życzeniem zresztą – podobnie jak wielu mu współczesnych, zajmował się kwiatami, przy czym postanowił wyspecjalizować się w konkretnych. Padło właśnie na słoneczniki, które inni uważali za zbyt mało „wyrafinowane”.
Jednym z największych przyjaciół Vincenta Van Gogha był Paul Gauguin, inny z zasłużonych malarzy. Van Gogh zapraszał Gauguina do siebie, do Arles, mając w planach wspólną pracę. Właśnie z myślą o przyjacielu ozdobił żółty dom, gdzie mieszkał i w którym wynajmował cztery pokoje, słynnymi słonecznikami. Gościowi malowidła spodobały się na tyle, że po dwóch miesiącach pobytu zaoferował Van Goghowi wymianę za jedno ze swoich dzieł.
Nie ma obowiązku, by kochać swoją pracę. Dobrze byłoby przynajmniej jej nie nienawidzić. Ma to znaczenie zwłaszcza w zawodach kreatywnych, artystycznych. Można wówczas spodziewać się najlepszych efektów. Van Gogh również był tego przykładem. Choć zmagał się z licznymi problemami natury psychicznej i wręcz chorobliwie wątpił w swoje umiejętności, to właśnie malowanie słoneczników przynosiło mu ulgę i radość (o czym zresztą informował w liście z 1888 roku swojego brata, Theo).
We wspomnianym już liście malarz zapowiadał bratu chęć stworzenia łącznie dwunastu obrazów w Arles – całej „symfonii w żółci i niebieskim”. Ten plan powiódł się najwyżej częściowo – w tamtym czasie ukończył „zaledwie” cztery sztuki. Na początku 1889 roku powrócił do przerwanej pracy i namalował kolejne trzy, które określił jako
Powtórzenia. Rzeczywiście były one kopiami trzeciego i czwartego obrazu z poprzedniego roku.
Jednym z aspektów
Słoneczników, które wzbudzają wśród krytyków sztuki największy zachwyt, jest wykorzystanie kolorów – ich głębia oraz wyrazistość. Geniusz artysty z pewnością miał z tym wiele wspólnego, ale na całość złożyła się jeszcze jedna kwestia. Rewolucja w produkcji pigmentów. To właśnie pod koniec XIX stulecia udało się uzyskać farby zauważalnie lepszej jakości, bez których nawet Van Gogh i inni wybitni malarze nie byliby w stanie osiągać tak spektakularnych efektów.
Malarska kariera Van Gogha nie potrwała długo, podobnie zresztą jak – niestety – jego życie. Artysta urodził się w 1853 roku, a malowaniem zajął się dopiero w wieku dwudziestu siedmiu. Zmarł zaledwie dziesięć lat później. Wszystkie
Słoneczniki trafiły wówczas do Theo Van Gogha. Legenda mówi zresztą, że za życia Vincent sprzedał tylko jeden obraz (
Czerwoną winnicę), jednak nie jest to prawda. I choć faktycznie to jedyny znany i uznany obraz Van Gogha sprzedany za jego życia, to już wcześniej malarz zainkasował pieniądze za kilka innych dzieł.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą