Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

W wypadku rolniczym stracił obie ręce, ale lekarze mu je przyszyli i żyje sobie normalnie do dzisiaj, 30 lat później

36 311  
144   26  
John Thompson był 18-letnim chłopcem pracującym na farmie w Hurdsfield w Północnej Dakocie, kiedy w styczniu 1992 roku stracił w wypadku obie ręce. Maszyna wciągnęła za koszulę jego ramiona i je odcięła. Zakrawa na cud, że mimo wszystko udało mu się dojść do telefonu i wezwać pomoc, wykręcając numer z pomocą ołówka w ustach, a potem że lekarzom udało się przyszyć oba ramiona podczas operacji i może ich dzisiaj używać. Jego historia zyskała ogólnoświatowy rozgłos, także dzięki książce „Home in One Piece” (W domu w jednym kawałku), którą napisał i potem opublikował w 2002 roku, w 10. rocznicę wypadku.
Oto jej fragment:

Rozdział I

11 stycznia 1992 roku


Tamten poranek utkwił mi w pamięci, a wydarzenia z nim związane są wyczekiwane niczym oddech w mroźnym zimowym powietrzu.

Styczeń na północnych równinach charakteryzuje się wyjątkową rześkością. Temperatury spadają do dwucyfrowych wartości poniżej zera i utrzymują się tam przez wiele dni. Dźwięki wydają się podróżować dalej, być może dlatego, że brakuje żywej roślinności, która mogłaby je wchłonąć, a powietrze wydaje się czystsze niż w innych porach roku.


Niektórzy ludzie mają błędne przekonanie, że rolnicy nie pracują w miesiącach zimowych. Gdyby to była prawda, rolnicy z Północnej Dakoty mieliby pięć miesięcy wakacji każdego roku. Zimowa pogoda zwykle przychodzi na początku listopada, a wiosna dopiero w połowie kwietnia, ale to nie są wakacje.

Byłem przyzwyczajony do pracy w zimnie. Jeśli hodujesz bydło, tak jak moja rodzina, musisz upewnić się, że zwierzęta są dobrze karmione, ponieważ spalają dużo kalorii, aby utrzymać temperaturę ciała w arktycznym mrozie. Ciężka zima odbija się na zwierzętach, utrudniając im przybieranie na wadze. Można założyć, że jeśli coś ma się zepsuć, stanie się to w jeden z najzimniejszych dni w roku. Nie jest niczym niezwykłym, że metalowe części stają się tak kruche, że pękają. Pogoda może również sprawić, że konsystencja oleju lub oleju napędowego w silnikach zamieni się w przypominającą budyń.

Kiedy pracowałem na zewnątrz w taką pogodę, starałem się nie zauważać, że temperatura wiatru waha się w granicach odmrożeń. Poruszałem się trochę szybciej, ale na farmie zawsze musieliśmy poruszać się szybko, żeby nadążyć. Pracowaliśmy ciężko i wytrwale, a czasami myśleliśmy o związanym z tym niebezpieczeństwie. Ale jak większość rolników, niebezpieczeństwa nie braliśmy pod uwagę, dopóki nie było za późno.

Tak samo było tego ranka. Na ziemi nie było dużo śniegu, ale było zimno. Byłem sam na farmie, z wyjątkiem żywego inwentarza i naszych rodzinnych psów.

Moi rodzice pojechali do Bismarck, stolicy stanu Dakota Północna, około 130 km. Kuzynka mojej mamy, Michelle Barkow, została poważnie ranna w wypadku samochodowym i przebywała na oddziale intensywnej terapii w jednym ze szpitali w Bismarck. Moja mama bardzo martwiła się o matkę Michelle i spakowała jedzenie dla rodziny.

Ja zostałem, by zająć się obowiązkami domowymi, w tym mieleniem jęczmienia na paszę dla bydła. Ubrany w dżinsy, t-shirt i ciężką, ocieplaną flanelową koszulę, wyszedłem z domu z Tuffym, moim psem rasy Blue Heeler i moim stałym towarzyszem, podążającym tuż za mną.

Mielenie paszy było pracą, którą wykonywałem setki razy. Tuffy i ja przebiegliśmy sto metrów od domu do miejsca, w którym zaparkowana była ciężarówka z ziarnem. Następnie cofnąłem ciężarówkę na miejsce, aby przenieść jęczmień do młynka.

Przeniesienie ziarna odbywa się za pomocą ślimaka, sprzętu, w którego obsłudze również miałem duże doświadczenie. Jest to popularna maszyna, która wygląda jak gigantyczny korkociąg. Ślimak jest napędzany przez koło zamachowe ciągnika za pomocą wału odbioru mocy (WOM). WOM jest połączony z wrzecionem z tyłu ciągnika. Wrzeciono obraca się, napędzając wał odbioru mocy. Wał odbioru mocy z kolei obraca się, czasami ponad 500 razy na minutę lub prawie 10 razy na sekundę. Oznacza to prędkość obwodową wynoszącą 1,2 metra na sekundę. Obroty te są ostatecznie przekazywane do ślimaka.

Jeśli coś znajdzie się zbyt blisko wału odbioru mocy, wystarczy chwila, by zostało ciasno owinięte. Maszyna jest bezlitosna, a uwolnienie się jest niemożliwe. Przystawki odbioru mocy powinny mieć osłony zakrywające ruchome części, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo wypadków, ale nasza przystawka była stara. Osłona pękła dawno temu i jak wielu rolników nie wydaliśmy pięćdziesięciu dolarów na jej wymianę. Zawsze były inne wydatki, które wydawały się ważniejsze lub bardziej konieczne.

Nie wiem dokładnie, jak to się stało. Myślę, że zszedłem do tyłu z wozu z ziarnem i nie zdając sobie z tego sprawy, przesunąłem się zbyt blisko maszyn. Być może poślizgnąłem się na kawałku lodu. Niezależnie od tego, moja ocieplana koszula zaczepiła się o przystawkę odbioru mocy i zanim się zorientowałem, zacząłem wirować. W jednej chwili całe moje ciało wirowało wokół szybu. Nagle zostałem rzucony na ziemię i straciłem przytomność.

To powinien być koniec mojej historii. Nie powinienem był odzyskać przytomności. Gdyby nie Tuffy, wpadłbym w nieodwracalny szok, wykrwawiając się na ziemi.

Nie wiem, jak długo tam leżałem. Maszyna rzuciła mnie twarzą w dół na ziemię. Obudziłem się, gdy Tuffy lizał mnie po twarzy. Otworzyłem oczy, a on się zatrzymał. Stał i patrzył na mnie z głową przechyloną na bok i uszami skierowanymi prosto w górę. Jego ogon merdał niecierpliwie. Wyraz jego twarzy sprawiał wrażenie, jakby mówił: na co czekasz? Musisz wstać, kolego. Było to mieszane spojrzenie pilności i zachęty.

Wciąż nie wiedziałem, co się ze mną stało. Moja koszulka i ocieplana kurtka zniknęły, a ja czułem się dziwnie. Z pewnością nie wiedziałem, jak tragiczna była moja sytuacja. Nic mnie nie bolało. Nie było mi zimno. W rzeczywistości czułem głównie odrętwienie.

Spojrzałem na swoje prawe ramię. Najlepszym sposobem na opisanie tego uczucia było słowo „dziwne”.

– Dziwne, że go nie widzę – pomyślałem.

Pomyślałem, że jest złamane pod jakimś dziwnym kątem i po prostu utknęło za moimi plecami. Nie czułem, że go brakuje.

– Nie ma jeszcze powodu do paniki – powiedziałem sobie.

Kiedy patrzyłem w stronę prawej ręki, próbowałem podnieść się lewą ręką, ale nie ruszałem się. Kiedy spojrzałem w stronę lewego ramienia, zauważyłem, że brakuje go powyżej łokcia. Następnie spojrzałem ponownie w kierunku mojej prawej ręki – okazało się, że brakuje jej przy ramieniu. Na początku nie byłem w stanie tego stwierdzić, ponieważ część skóry oddzieliła się od ramienia i zwisała z ramienia wraz z nerwem łokciowym. Miałem wrażenie, że moje ramię wciąż tam jest.

Od razu wiedziałem, że moja sytuacja jest poważna. Mięśnie w moim gardle i żołądku napięły się, gdy zdałem sobie sprawę, że moje ramiona zniknęły, ale nie poświęciłem czasu, by się tym martwić.

Gdybym przestał myśleć o swoim położeniu, mógłbym nie być w stanie podnieść się z ziemi. Zamiast tego postanowiłem wstać. Najpierw położyłem się na plecach, podkurczając nogi. Następnie, używając nóg, odepchnąłem się do tyłu, zbliżając się do jednej z dużych tylnych opon ciągnika. Oparłem się plecami o oponę i podniosłem się za pomocą nóg. Gdy już stałem, przyjrzałem się sobie jeszcze raz i w końcu dotarło do mnie, co się właśnie wydarzyło. Wtedy spanikowałem.

Zacząłem krzyczeć.

– Spójrz na mnie! Mój Boże, spójrz na mnie!

Oczywiście w promieniu wielu kilometrów nie było nikogo, kto mógłby mnie usłyszeć. Tuffy i ja staliśmy tam sami na mrozie. Zdałem sobie sprawę, że muszę zachować spokój.

– W porządku – powiedziałem sobie – wciąż żyjesz i stoisz. To jeszcze nie czas, by odchodzić.

Spojrzałem na Tuffy'ego, który stał tuż obok mnie.

– Po co tam stoisz? – zdawał się pytać.

– Masz rację. Idziemy do domu, Tuffy. Gotowy!

Zacząłem iść czterysta stóp do domu. Tuffy był obok mnie, jakby chciał powiedzieć: idź dalej, John. Dasz radę. Jestem tu z tobą.

Poruszałem się dość szybko, chwiejąc się i potykając, starając się utrzymać równowagę. Ruch sprawiał, że nerw zwisający z mojego prawego ramienia kołysał się w przód i w tył. Ponieważ moja koszula i kurtka zostały zerwane podczas wypadku, nerw w końcu uderzył mnie w gołą klatkę piersiową. Utknął tam, ponieważ był pokryty krwią, która zamarzła na mojej skórze.

Nie wiem, ile czasu zajął mi ten spacer. Wydawało mi się to sekundami, nawet jeśli był to najdłuższy spacer w moim życiu. Im bliżej byłem domu, tym bardziej przyspieszałem kroku. Dopóki poruszałem się o własnych siłach, nie chciałem stracić tempa.

Dotarłem do naszego tylnego tarasu, mając nadzieję, że będę w stanie pchnąć przesuwane szklane drzwi z kością wystającą z mojego lewego ramienia. Kiedy przyłożyłem ramię do drzwi i zacząłem pchać, kość wygięła się do tyłu, ponieważ była złamana. Wszystkie mięśnie, które utrzymywały ją na miejscu, również zostały zerwane. Drzwi i tak były zazwyczaj zamknięte, więc nie traciłem czasu na próby otwarcia ich stopami.

Po zajściu tak daleko nie zamierzałem się poddawać. Następną rzeczą do wypróbowania były drzwi prowadzące z garażu do kuchni. Aby się do nich dostać, musiałem najpierw dostać się do garażu. Na szczęście tylne drzwi do garażu były otwarte, więc mogłem wejść do środka. Kiedy wszedłem do garażu, zauważyłem, że Tuffy również wszedł, a on nigdy nie wchodził do garażu. Nie opuszczał mnie, dopóki nie znalazłem się bezpiecznie w domu.

Dotarłem do drzwi prowadzących do domu, ale drzwi z siatki były zamknięte. Miałem na sobie kowbojskie buty i udało mi się wsunąć czubek buta między ramę i futrynę drzwi z siatki i otworzyć je klinem. Po ich otwarciu nacisnąłem na drzwi wewnętrzne. Były szczelnie zamknięte. Musiałem je szybko otworzyć. Bez zastanowienia upadłem na kolana i ugryzłem ustami klamkę.

Na szczęście w garażu nie było tak zimno jak na zewnątrz. Moje usta mogły przymarznąć do klamki i wtedy byłbym w prawdziwym opałach. Pokręciłem głową, gałka się przekręciła, a drzwi się otworzyły.

Najbliższy telefon znajdował się w naszej jadalni, ale był to stary model z tarczą obrotową. Wiedziałem, że muszę dostać się do biura, ponieważ jest tam telefon z przyciskiem. Stojąc w drzwiach kuchni, spojrzałem w dół i zauważyłem, że dywanik, na którym stałem, był przesiąknięty krwią. Aby dostać się do biura, musiałbym przejść przez nowy dywan, który moja matka właśnie kupiła do jadalni.

– Jeśli tylko uda mi się utrzymać ten dywan pod sobą, nie zakrwawię nowego – powiedziałem do siebie.

Wkrótce zdałem sobie sprawę z bezcelowości prób oszczędzenia nowego dywanu i zrezygnowałem z używania narzuty jako tarczy. Szybko poszedłem do biura, ale okazało się, że drzwi również były zamknięte.

Ta ostatnia frustracja była prawie zbyt duża. Zacząłem uderzać kolanem w drzwi biura, ale bez większego skutku. Zrobiłem w drzwiach dziurę wielkości kolana, ale to było wszystko. Nie odważyłem się ich kopnąć, bo bałem się, że stracę równowagę. W końcu przykucnąłem, ugryzłem gałkę, tak jak w przypadku drzwi zewnętrznych, i udało mi się wejść do środka.

Podszedłem do biurka i nosem strąciłem słuchawkę z telefonu. Próbowałem dodzwonić się do mojej przyjaciółki Lee Anne, wciskając numery nosem. Zajęło mi to wiele prób, ale kiedy w końcu udało mi się wybrać właściwy numer, linia była zajęta. Nie miałem czasu na frustrację, więc rozłączyłem się i spróbowałem zadzwonić do mojej 17-letniej kuzynki Tammy, która mieszkała pięć kilometrów dalej.

Nie przyszło mi do głowy, aby samemu zadzwonić po karetkę, mimo że miałem zapamiętany numer telefonu. To było przed czasem ulepszonych systemów reagowania kryzysowego 911 w naszej okolicy. Nadal trzeba było znać numery służb ratunkowych i wybierać je w całości, jeśli potrzebowało się pomocy.

Podjąłem kilka nieudanych prób wybicia numeru Tammy nosem, zanim zdecydowałem się wziąć długopis w zęby. W końcu udało mi się trafić. Telefon zadzwonił kilka razy i Tammy odebrała. Wziąłem głęboki oddech. Następnie, starając się zachować spokój, pochyliłem się nad biurkiem i odezwałem się do słuchawki.

– Straciłem obie ręce i trzeba wezwać karetkę – powiedziałem.

– Kto mówi? – zapytała Tammy.

Brzmiała, jakby myślała, że to był żart. Chociaż starałem się brzmieć spokojnie, jestem pewien, że mówiłem tak szybko, że miała trudności ze zrozumieniem tego, co powiedziałem.

– To ja, John! – powiedziałem.

Nie zrozumiała mnie za pierwszym razem, gdy się przedstawiłem, więc powtórzyłem słowa.

– To ja, John – powtórzyłem. – Straciłem obie ręce i potrzebuję karetki!

Albo tego nie zarejestrowała, albo myślała, że żartuję. Przyznaję, zyskałem reputację żartownisia, ale nie zajęło jej dużo czasu, aby dojść jednak do wniosku, że to poważna sprawa. To naprawdę był nagły wypadek.

Wydawało mi się, że Tammy powiedziała, że zadzwoni po karetkę. Z trudem odłożyłem słuchawkę, myśląc, że nie będzie w stanie wykonać kolejnego połączenia, chyba że zerwę połączenie. Tammy pamięta to trochę inaczej. Mówi, że linia się urwała, gdy tylko powiedziałem jej, że to ja.

Krew wciąż płynęła obficie. Dywan, biurko i krzesło biurowe były już pokryte krwią. Nie chciałem, by krew wsiąkała w dywany, więc przeszedłem przez korytarz do łazienki. Wszedłem do wanny i przykucnąłem na piętach, opierając się o boczną ścianę wanny z zasłoniętą zasłoną prysznicową.

Patrząc na siebie ponownie, zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, jak rozpaczliwa była sytuacja.

– To straszne – pomyślałem. – Co zrobi moja matka, gdy wróci do domu i odkryje, że umarłem w ten sposób? Nie mogę umrzeć.

Byłem pokryty krwią i chciałem się umyć, zanim ktokolwiek mnie zobaczy. To jedno z tych osobistych dziwactw, ale zawsze byłem wybredny, jeśli chodzi o mój wygląd. Chciałem wziąć prysznic, zanim ktokolwiek tam dotrze, ale doszedłem do wniosku, że pewnie będzie to bolesne. Poza tym nie mogłem się rozebrać, więc po prostu siedziałem i czekałem, podczas gdy nasz drugi pies Tinker stał, szczekając przed wanną.

Tinker, pudel miniaturowy, był naszym domowym pupilem. Jestem pewien, że Tinker, posłuszny w kwestii niewchodzenia do domu, nigdy nie opuścił garażu. Prawdopodobnie spędził cały czas przed drzwiami kuchni, czekając na coś, co miało się wydarzyć.

Nie minęło wiele czasu, zanim usłyszałem samochód wjeżdżający na podwórko i kogoś wchodzącego do domu. Potem usłyszałem, jak moja ciocia Renee woła mnie.

– Jestem tutaj – zawołałem do niej zza zasłony prysznicowej.

Po tym, jak Tammy zadzwoniła po karetkę, zadzwoniła do swojej mamy Renee w pracy. Renee pobiegła do ich domu, który znajdował się po drodze na naszą farmę. Zabrała Tammy i pospieszyła do nas.

Ani Tammy, ani Renee nie wiedziały, czego się spodziewać, ale podążając za śladem krwi do drzwi łazienki, Renee wiedziała, że jest źle.

– Muszę na ciebie spojrzeć, John.

– Jest naprawdę źle, ciociu Renee. Nie chcesz tego widzieć. To zbyt okropne.

Nie chciałem, żeby Renee widziała mnie w tym strasznym stanie. Prawdopodobnie będzie miała koszmary przez wiele lat. Nalegałem, żeby Tammy też mnie nie widziała, więc nie weszła do łazienki. Ale Renee stała przed wanną.

– Muszę rzucić okiem – powiedziała cierpliwie Renee z przeciwnej strony zasłony prysznicowej. – Może będę mogła pomóc.

Do tego czasu przepływ krwi ustąpił. Być może najgorsze już minęło, więc ustąpiłem i pozwoliłem Renee odsunąć zasłonę prysznicową. Miała pełne oczy. Patrząc na jej wyraz twarzy, zastanawiałem się przez chwilę, czy nie popełniłem błędu, pozwalając jej mnie zobaczyć. Jej oczy zrobiły się duże i wzięła głęboki oddech.

Potem powiedziała mi, że wszystko będzie dobrze.

– Mogą ci z powrotem przyszyć ręce – powiedziała, starając się brzmieć, jakby to był oczywisty fakt. Wiedziałem, że stara się zachować spokój i jednocześnie mnie uspokoić, ale jej wyraz twarzy nie pasował do jej głosu.

Czułem, jakby moje plecy płonęły.

– Czy mam jeszcze jakąś skórę na plecach? – zapytałem.

– Jest ładne zadrapanie – odpowiedziała Renee po przyjrzeniu się – ale nie ma się czym martwić.

Usiadła na sedesie naprzeciwko wanny i zaczęliśmy rozmawiać o tym, co się stało. Opowiedziałem jej, jak Tuffy polizał mnie po twarzy, by mnie obudzić.

– Gdyby nie on, nadal leżałbym tam na ziemi.

– Jak wstałeś i dotarłeś do domu? – zapytała.

– Użyłem nóg, by oprzeć się o oponę traktora. Kiedy już stałem, po prostu poszedłem do domu tak szybko, jak mogłem.

– Jak, u licha, dostałeś się do środka? – zapytała.

– Najpierw próbowałem wejść przez przesuwane szklane drzwi, ale to nie zadziałało – wyjaśniłem. – Potem poszedłem do garażu. Użyłem ust, by otworzyć boczne drzwi do kuchni.

Renee spojrzała z niedowierzaniem.

– Słyszałam, że ludzie mają wielką siłę w nagłych wypadkach z powodu przypływu adrenaliny, ale to niewiarygodne – powiedziała.

Próbując złagodzić presję sytuacji, zacząłem opowiadać dowcipy.

Renee powiedziała mi, że to dobry znak, że moje poczucie humoru pozostało nienaruszone.

Do tej pory przepływ krwi był minimalny, ale zaczynałem czuć się słaby i roztrzęsiony. Miałem też przytłaczające uczucie pragnienia.

– Czuję się, jakbym umierał z pragnienia – powiedziałem Renee. Użycie słowa „umieram” wydało mi się ironiczne.

– Chłopiec z farmy traci ręce, ale umiera z pragnienia – zażartowałem. – Co za nagłówek! Renee, myślisz, że mógłbym napić się wody?

Renee nalała mi szklankę i pomogła wypić. Powiedziała mi, że nie mogę tak siedzieć. Czułem się, jakbym wirował i byłem niesamowicie zmęczony. Choć bardzo chciałem zasnąć, wiedziałem, że muszę pozostać przytomny, jeśli chcę przeżyć.

Renee pomogła mi wyjść z wanny i usiąść na stołku toaletowym. Podtrzymała mnie i powiedziała, żebym mówił do niej dalej. Opowiedziałem jeszcze kilka dowcipów, ale wiedziałem, że jestem niebezpiecznie blisko szoku, a nawet śmierci z powodu krwawienia. Nie chciałem myśleć o śmierci, więc po prostu mówiłem i opowiadałem dowcipy.

– Ilu Montańczyków potrzeba do wkręcenia żarówki?...

Wydawało się, że przyjazd karetki trwa wieczność.

– Gdzie oni są? – poskarżyłem się Renee.

– Będą tu za kilka sekund – powiedziała.

Więc policzyłem.

– Tysiąc jeden, tysiąc dwa, tysiąc trzy... Dlaczego to tak długo trwa!

– Jeszcze tylko kilka minut.

Liczyłem dalej i znów pytałem o karetkę. Po chwili zacząłem myśleć o tym, jak to będzie dla moich rodziców, kiedy wrócą do domu.

– Tak mi przykro z powodu nowego dywanu mamy.

– Twoja mama nie będzie się przejmować dywanem – powiedziała Renee.

– Ale ona tak ciężko pracuje, a teraz trzeba będzie go wymienić. To będzie kosztować dużo pieniędzy.

– Nie martw się o dywan.

– Założę się, że tata będzie się obwiniał, że zostawił mnie tu samego.

Siedzieliśmy w łazience, czekając i rozmawiając w ten sposób przez około dwadzieścia minut. Załoga karetki została wysłana z miasta Bowdon, oddalonego o około 24 km od naszej farmy. Myśleli, że reagują na wypadek ze złamaną ręką. Z pewnością miałem dla nich niespodziankę.

Kiedy karetka w końcu przyjechała, przywiozła trzech techników ratownictwa medycznego. Londa Neumiller i Joan Rodacker były weterankami ratownictwa medycznego. Rick Flatten, który był również kierownikiem elewatora zbożowego w Bowdon, był nowy. Właśnie ukończył dwa dni wcześniej szkolenie i był to jego inauguracyjny kurs. Podobnie jak większość wiejskich oddziałów pogotowia ratunkowego, wszyscy byli ochotnikami, którzy musieli opuścić swoje domy lub pracę, gdy otrzymali wezwanie alarmowe.

Po wejściu do naszego domu szybko zorientowali się, że mają do czynienia z czymś poważniejszym niż złamana ręka. Było tam więcej krwi, niż którekolwiek z nich kiedykolwiek widziało. Jednak nadal byli całkowicie zaskoczeni, gdy weszli do łazienki i zobaczyli Renee trzymającą mnie.

– John nie ma rąk – powiedziała im Renee.

Weszli do łazienki rzędem, szybko na mnie spojrzeli, po czym odwrócili się i wyszli rzędem. Znałem tych ludzi i widziałem szok na ich twarzach. Mój tata robił interesy z Rickiem przy elewatorze. Londa kierowała szkolnym autobusem, a ja chodziłem do szkoły z jednym z dzieci Joan. Wiedziałem, że było im ciężko widzieć mnie w takim stanie.

Wszyscy troje byli przytłoczeni ciężkością moich obrażeń, ale potrzebowali tylko kilku sekund, aby się pozbierać i poradzić sobie z sytuacją. Rick i Joan zaczęli pytać, gdzie są moje ręce.

– Pracowałem przy zbiorniku na ziarno przy traktorze – wyjaśniłem. – Powinieneś spróbować wyłączyć traktor, bo myślę, że nadal pracuje.

Byłem zaniepokojony, ponieważ nie chciałem, aby ślimak pracował na pusto. Mogłoby to zrujnować sprzęt, a to byłby kolejny duży wydatek. Kiedy czekałem sam w wannie, rozważałem wyłączenie ciągnika, zanim ktokolwiek tam dotrze, ale nie mogłem wymyślić żadnego sposobu, w jaki mógłbym to zrobić.

Rick pobiegł do miejsca, w którym pracowałem. Natychmiast znalazł jedno ramię. Znajdowało się pod wałem odbioru mocy, wciąż zamknięte w rękawie mojej ocieplanej koszuli, ale drugiego ramienia nigdzie nie było widać. Rick szukał dalej i w końcu doszedł do wniosku, że drugie ramię przeszło przez ślimak i wylądowało w pojemniku na ziarno.

Tuffy podążył za Rickiem do pojemnika na ziarno. Był psem, który dbał zarówno o farmę, jak i o moją rodzinę – a szczególnie chronił mnie. Rick obawiał się, że Tuffy może źle zinterpretować to, że wziął moją rękę.

Rick odwrócił się i zaczął wracać w kierunku domu, gdy Tuffy zaczął szczekać. Spojrzał za siebie i zobaczył, że mój pies stoi w miejscu, w którym rzuciło drugą rękę. Wylądowała w odległości około 30 metrów od miejsca, w którym Rick znalazł pierwszą. Odzyskał drugą rękę, również zamkniętą w rękawie, i zaczął biec z powrotem do domu, a za nim podążał Tuffy.

W międzyczasie Londa i Joan przygotowywały mnie do jazdy do najbliższego szpitala. Owinęły mnie w prześcieradła i podały tlen. Rick wrócił do domu i zdał sobie sprawę, że nie ma wystarczającej ilości plastikowych toreb, aby owinąć moje ramiona. Potrzebowali również lodu, więc byłem w stanie powiedzieć im, gdzie mogą znaleźć to, czego potrzebują.

Kiedy byli gotowi załadować mnie na nosze, odkryliśmy, że korytarz do łazienki jest zbyt wąski. Nosze nie zmieściłyby się za jadalnią. Nie byli pewni, jak mnie do niej przeniosą, zwłaszcza że nie mogli złapać mnie za ramiona.

– Mogę chodzić – zaproponowałem.

Rick, Joan i Londa początkowo byli sceptyczni, ale z niewielką pomocą Renee właśnie to zrobiłem. Gdy znalazłem się na noszach, owinęli mnie kocami i przypięli pasami.

Uczucie bycia na noszach było niepokojące. Za każdym razem, gdy nosze się przechylały, miałem wrażenie, że zaraz z nich spadnę. Bez rąk nie miałem kontroli nad pozycją ciała. Pamiętam, że krzyknąłem, bo myślałem, że zostanę zrzucony na ziemię.

– Jesteś przypięty. Nigdzie nie zlecisz – uspokoił mnie Rick.

– Czy Renee może jechać ze mną w karetce?

– Nie ma miejsca, John. Naprawdę mi przykro – przeprosiła Joan.

Renee obiecała, że pojedzie z nami swoim samochodem. Po załadowaniu rozpoczęliśmy 40-kilometrową podróż do szpitala St. Aloisius w Harvey. Jazda wydawała się trwać wieczność. Nie mieli włączonej syreny, więc zapytałem, czy mogliby ją włączyć.

– Nie chcemy, aby dodatkowy hałas cię denerwował – wyjaśniła Joan.

– Nie rozumiem, jak mogę być bardziej zdenerwowany niż już jestem – spierałem się z Joan, ale nie mogłem ich przekonać do włączenia syreny.

Chwilę później zapytałem ich, jak szybko jedziemy. Prędkość karetki powinna być ograniczona do 120 km na godzinę na drogach dwupasmowych. Joan spojrzała na prędkościomierz i kazała Rickowi zwolnić. To zwróciło moją uwagę, ale nie sądzę, by Rick zmniejszył naszą prędkość.

Gdy dotarliśmy na obrzeża Harvey, droga była naprawdę nierówna. Gdy wjeżdżaliśmy do miasta, przez tylną szybę widziałem ulicę. Pamiętam, że przed nami jechał stary, zielony samochód. Kierowca nie chciał zjechać na pobocze. Widziałem zaskoczony wyraz twarzy kierowcy, gdy Rick minął go i wjechał do szpitalnego wejścia awaryjnego.

Harvey to społeczność licząca około 2500 osób. Szpital nie jest dużą placówką, ale zapewnia podstawowe usługi dla mieszkańców okolicy. Utrzymanie tych wiejskich szpitali to ciągła walka, ale bez tych usług wiele osób musiałoby podróżować od 75 do 160 km lub więcej w celu uzyskania pomocy medycznej w nagłych wypadkach.

Pamiętam, jak zostałem wyładowany z karetki i przeniesiony do środka. Było około 1:15 po południu. Dr Curt Nyhus był na służbie. To nie była jego normalna weekendowa codzienność. Jego praktyka znajdowała się 180 km na południowy wschód w Jamestown w Północnej Dakocie, ale zastępował innego lekarza, który był jego bratem. Jego pager przywołał go z lunchu. To był wolny weekend i delektował się kanapką, odwiedzając matkę w lokalnej kawiarni.

Kiedy dr Nyhus odebrał swój sygnał, usłyszał: „Mamy ofiarę amputacji w drodze”. W szpitalu pielęgniarka nadzorująca oddział ratunkowy Julie Keller wkroczyła do akcji jeszcze przed moim przybyciem. Aktywowała dodatkowy personel i przygotowywała zapasy.

Biorąc pod uwagę zakres moich obrażeń, dr Nyhus był zdumiony, że w ogóle żyję. Z lewą ręką złamaną między łokciem a barkiem i prawą oderwaną tuż poniżej barku, nie mógł uwierzyć, że wciąż jestem przytomny i zdolny do spójnej komunikacji.

– Przeżyjesz? – zapytał.

– Dotarłem tak daleko. Idę do końca.

Myślę, że poczuł ulgę, że nie planowałem umierać na jego oczach.

Z Bismarck wezwano karetkę powietrzną. Plan zakładał przetransportowanie mnie helikopterem do głównego centrum urazowego w okolicy, St. Alexius Medical Center. Personel ratunkowy w Harvey również próbował pomóc mi w walce z szokiem. Helikopter przywiózł dla mnie dodatkową krew, ponieważ wyczerpałem zapasy awaryjne w szpitalu. Biuro United Blood Services w Bismarck zaopatruje w krew szpitale w środkowej i zachodniej części stanu, ale szpitale wiejskie mają pod ręką tylko ograniczoną liczbę jednostek różnych grup krwi w danym momencie. Pracownicy Harvey nie byli pewni, jak udało mi się przetrwać do tego momentu. Nie miałem w sobie wystarczająco dużo krwi, by utrzymać się przy życiu.

Później dowiedziałem się, że gdyby moje ramiona nie zostały całkowicie oderwane, z pewnością wykrwawiłbym się na śmierć. Ponieważ tętnice zostały odcięte, naturalnie zamknęły się, aby powstrzymać utratę krwi. Według moich lekarzy, ciało ma taką reakcję ochronną, aby utrzymać przepływ krwi do ważnych narządów, takich jak serce, płuca, nerki i wątroba. Zimno również działało na moją korzyść, spowalniając przepływ krwi. Nawet z tymi pozytywnymi czynnikami dr Nyhus oszacował, że około połowa krwi w moim ciele została utracona.

W międzyczasie ciocia Renee nie była w stanie podążać za karetką, tak jak obiecała. Gdy opuściliśmy farmę, zadzwoniła do St. Aloisius, aby powiadomić ich o moim stanie i powiedzieć, że karetka jest w drodze. Następnie wyruszyła do szpitala. Po drodze spotkała pojazd mojego wujka Lynna. Pomachała mu i wyjaśniła, co się stało. Uzgodnili, że ciocia Renee powinna spróbować znaleźć mojego brata Micka, który pracował w Hurdsfield. Wujek Lynn próbował dogonić karetkę, podczas gdy ciocia Renae udała się do Hurdsfield, aby poszukać Micka i spróbować skontaktować się z moimi rodzicami w szpitalu w Bismarck.

Obawiając się tego, co będzie musiała powiedzieć moim rodzicom, ciocia Renee zadzwoniła do szpitala w Bismarck. Zamiast do mamy i taty, dodzwoniła się do mojego kuzyna Kyle'a. Dogonił moich rodziców przed szpitalem. Moja mama mogła powiedzieć, że coś jest nie tak, gdy do nich podszedł. Kyle próbował przekonać moich rodziców, by weszli do szpitala, ale mama nalegała, by od razu powiedział jej, co jest nie tak.

Gdy stali przed szpitalem, usłyszeli karetkę startującą z lądowiska dla helikopterów.

– Helikopter jest w drodze po Johna – wyjaśnił Kyle.

– Co się, u licha, stało? – Zapytała moja matka, nawet nie wyobrażając sobie rozmiaru moich obrażeń.

* * * * *

I tu niestety kończy się darmowy fragment książki dostępnej po angielsku na Amazonie. Co dalej się działo z Johnem?

Po wypadku Thompson trafił do szpitala North Memorial w Robbinsdale w Minnesocie, gdzie chirurg dr Allen Van Beek przyszył mu obie ręce. Po operacji Thompson został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną na 4 tygodnie, aby rany się zagoiły. Thompson prawie umarł z powodu infekcji krwi i przeszedł więcej operacji oraz intensywną rehabilitację.

Pół roku po wypadku, w maju 1992 r., Thompson ukończył szkołę średnią. Mimo że nadal był w trakcie rehabilitacji, odzyskał pewien stopień sprawności dłoni, choć nie mógł ich całkowicie otworzyć. Mógł trzymać przedmioty i wykonywać niektóre czynności, ale bardziej precyzyjne ruchy nadal sprawiały mu trudności.

Choć minęło już 29 lat, Thompson nadal ma ograniczoną sprawność rąk. Nie może całkowicie otworzyć dłoni ani wykonywać bardziej złożonych czynności wymagających dużej zręczności palców. Mimo to jest w stanie wykonywać wiele codziennych czynności, jak kosić trawnik, malować czy wchodzić po drabinie. Jego ręce nadal się zmieniają, a ich stan się polepsza wraz z upływem czasu, choć prawdopodobnie nigdy nie odzyskają pełnej sprawności sprzed wypadku.





4

Oglądany: 36311x | Komentarzy: 26 | Okejek: 144 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało