Szukaj Pokaż menu

Najdziksze newsy tygodnia – Ustawili fałszywe bramki na autostradzie i pobierali opłaty za przejazd

42 587  
230   95  
W dzisiejszym odcinku: o amerykańskich mężczyznach i ich wspaniałych umiejętnościach, angielskim słowie roku i karmie, która czasem wraca i daje poczucie satysfakcji.

Co obecnie jest tak drogie, że nie warto już tego kupować?

46 228  
219   126  
Nie ma co ukrywać, ceny wielu rzeczy poszły mocno do góry w ciągu ostatnich lat. Niektóre z nich tak mocno, że wielu ludzi już nie stać, aby sobie na to pozwolić. Internauci podzielili się tym, co ich zdaniem podrożało w takim stopniu, że w tym momencie nie opłaca się już za to płacić.

Trzy sceny ekranowego s3ksu, które na zawsze zapisały się w historii kina

66 660  
265   54  
S3ks sprzedaje się znakomicie. Powabną,. Biuściastą panią zwiększyć można sprzedaż dowolnego produktu, a erotycznymi aluzjami wypchany jest każdy szanujący się przebój radiowy. Damsko-męskie (albo i inne konfiguracje) jest też nieodzownym elementem kina. Na szczęście nie każde ekranowe zbliżenie musi być nudne, pozbawione magnetyzmu i mechaniczne niczym s3ks małżeństwa z 20-letnim stażem. Przed wami kilka „łóżkowych” scen, które odcisnęły swój ślad na historii kina.

#1. „Uwierz w ducha” – lepienie garnków jeszcze nigdy nie było takie podniecające

Możesz być wzorowym rębaczem, który samą tylko grą wstępną ze swoją ukochaną rozpalali ogień w kominku, ale i tak nigdy nie będziecie tak cholernie seksowni, jak Demi Moore i Patrick Swayze w filmie, którego polski tytuł wymyślił jakiś pozbawiony wyobraźni wafel. Mowa oczywiście o słynnej scenie z (tfu!) „Uwierz w ducha”. Tam prologiem erotycznego zbliżenia był żmudny proces wyrobu glinianego wazonu.



Pomysł na stworzenie historii o duchu zamordowanego mężczyzny, który nie chce opuścić swojej ukochanej, powstał w wyniku solidnego „przedawkowania” LSD. W 1965 roku młody scenarzysta, Bruce Joel Rubin, miał za współlokatora kolegę, który to był jednym z bliskich znajomych Timothy’ego Leary’ego. To prawdopodobnie od tego właśnie guru ówczesnych psychonautów otrzymał on buteleczkę z czystym kwasem. Rubin postanowił poczęstować się tym skondensowanym specyfikiem i nieco przedobrzył – zamiast jednej kropelki wlał w siebie potężny łyk. Podczas niekończącego się tripu narodził mu się pomysł na film o duchu snującym się po amerykańskim mieście.


Jeśli zaś chodzi o słynną „erotyczną” scenę, to oryginalnie nie było jej w scenariuszu, a Molly - bohaterka grana przez Moore, nie zajmowała się wyrobem glinianych wazonów. Tak naprawdę wszystko tu było efektem czystego przypadku – reżyser Jerry Zucker koordynując pracę nad ścieżką dźwiękową do drugiej części „Nagiej broni” zauważył, że jeden z jego pracowników kartkował hobbystyczny magazyn dla garncarzy. Uznał, że ciekawym zabiegiem byłoby uczynienie z Molly artystki lepiącej naczynia z gliny. Dodanie do scenariusza sceny z nietypową grą wstępną wymagało od Moore nauczenia się podstaw tego fachu, a i tak nie obyło się bez wpadki – Swayze w improwizacyjnym odruchu, postanowił pomóc swojej ekranowej ukochanej i przypadkiem zniszczył część jej misternej pracy – scena ta została wykorzystana w filmie.

https://www.youtube.com/watch?v=yGWMarTNw28
Finalny rezultat był tak „gęsty”, że Zucker zdecydował się na usunięcie z produkcji gotowej już sceny właściwego zbliżenia (nagranie to nadal znajduje się gdzieś w archiwach wytwórni Paramount). Jak wiemy – garnkowy romantyzm przeszedł do historii kina, a dodatkowym efektem popularności „Uwierz w ducha” był powrót na czołowe miejsca list przebojów kompozycji, która towarzyszyła temu fragmentowi filmu. Mowa oczywiście o powstałym ćwierć wieku wcześniej „Unchained melody” autorstwa Righteous Brothers. Ach, no i nie zapominajmy o nagłym zainteresowaniu garncarstwem wśród kinomanów na całym świecie. Chwilowym, na szczęście – każdy, kto próbował tej zabawy, wie jak cholernie frustrująca jest to robota.

#2. „Terminator” – seks, od którego wszystko się zaczęło

Nie, ta scena nie ma w sobie nic specjalnie emocjonującego w porównaniu z setkami innych ekranowych zbliżeń. Cóż, jak wiadomo pierwszy „Terminator” był niskobudżetowym cyber-slasherem z dobrą, aczkolwiek jeśliby się zastanowić – dość absurdalną fabułą. Trudno więc oczekiwać, aby wątek miłosny został tu jakoś specjalnie rozbudowany. Tymczasem krótki fragment miłosnego zbliżenia pomiędzy Kylem Reesem a Sarą Connor – dwójką uciekających przed swym przeznaczeniem bohaterów wyszedł naprawdę znakomicie i… w zasadzie jest najważniejszą sceną w całej serii. Czemu? Ano temu, że dzięki przedstawionej na ekranie prokreacji na świat przyszedł potem John Connor – późniejszy przywódca ruchu oporu w walce z morderczymi maszynami.

Ze względu na treść, ten artykuł jest dostępny tylko dla osób pełnoletnich.

Żeby przeczytać go w całości zaloguj się, a jeśli masz 18 lat i nie masz jeszcze konta na JM załóż sobie konto bojownika. Wymagane jest konto aktywne.
265
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Co obecnie jest tak drogie, że nie warto już tego kupować?
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Najmocniejsze cytaty – ​Gwiazda filmów dla dorosłych zdradziła, ile zarabiała za jedną scenę, kiedy była numerem jeden w branży
Przejdź do artykułu Obrzydliwe i odrażające doświadczenia łóżkowe, którymi podzielili się internauci
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu Aspekty filmów dla dorosłych, na które kobiety zwracają największą uwagę
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Największe rozczarowania s3ksualne
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Eropak – Starzejemy się...
Przejdź do artykułu Internauci wymieniają najgorsze miejsca, w których można przypadkiem się podniecić

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą