Witojcie. Byłem w piątek na Torwarze na koncercie Golców. Jak zagrali "jak widzę kwaśnicę to kwicę" rozpaliło mi zmysły.
W sobotę już gotowałem. Sam. Bez góralskiego przepisu. Jadłem kiedyś w Korbielowie.
Przepis:
1,5 opakowania kapusty charsznickiej bo tyle miałem, dokładnie taka
70 dag surowych żeberek takich mocno mięsnych i tłustawych
pół sporego selera
3 spore marchewki
ok. 50 dag ziemniaków
6-8 liści laurowych
8-10 ziaren ziela angielskiego
10-15 ziaren pieprzu czarnego
pieprz świeżo mielony
2 kostki warzywne lub na wędzonym boczku
odrobina vegety (ewent. Maggi do smaku na talerzu)
Do gara wrzuciłem całą kapustę z kwasem, lekko posiekałem coby nie była parzybrodą (pozdrowienia _21) pod spód dałem żeberka pokrojone z grubsza na kilka kawałków. Dołożyłem obrany seler pokrojony na dwie ćwiartki, obrane całe marchewki, liście, ziele, kostki. Zalałem to litrem wody, kwestia czy wolimy zupę bardzo czy mniej gęstą.
Zagotowałem i potem na wolnym ogniu pykało około 60-70 minut.
W tym czasie obrałem i pokroiłem w grubą kostkę ziemniaki. Zalałem wodą i czekały.
Po godzinie wstawiłem ziemniaki w oddzielnym garnuszku, kapusty nie wyłączam, za to wyjąłem selery i marchewki żeby troszkę ostygły. Były jeszcze półtwarde, wiadomo, kwas. Wyjąłem też mięsko, oddzieliłem od kostek, pokroiłem drobniej i hop do gara. Po ostygnięciu warzywa na tarkę (wiórki grube) i hop do gara.
O, minęło 20 minut, ugotowały się ziemniaczki, z wodą do gara chlup. Wyszła gęsta, jak lubię, taka jednodaniówka.
No to smakujemy - pieprzu dużo, vegetki troszkę.
Wułala, jak mawiali mistrzowie
P.S. Nic nie zostało, nawet do zdjęcia....
P.S. 2. Czy z tą kapustą to było lokowanie produktu
W sobotę już gotowałem. Sam. Bez góralskiego przepisu. Jadłem kiedyś w Korbielowie.
Przepis:
1,5 opakowania kapusty charsznickiej bo tyle miałem, dokładnie taka
70 dag surowych żeberek takich mocno mięsnych i tłustawych
pół sporego selera
3 spore marchewki
ok. 50 dag ziemniaków
6-8 liści laurowych
8-10 ziaren ziela angielskiego
10-15 ziaren pieprzu czarnego
pieprz świeżo mielony
2 kostki warzywne lub na wędzonym boczku
odrobina vegety (ewent. Maggi do smaku na talerzu)
Do gara wrzuciłem całą kapustę z kwasem, lekko posiekałem coby nie była parzybrodą (pozdrowienia _21) pod spód dałem żeberka pokrojone z grubsza na kilka kawałków. Dołożyłem obrany seler pokrojony na dwie ćwiartki, obrane całe marchewki, liście, ziele, kostki. Zalałem to litrem wody, kwestia czy wolimy zupę bardzo czy mniej gęstą.
Zagotowałem i potem na wolnym ogniu pykało około 60-70 minut.
W tym czasie obrałem i pokroiłem w grubą kostkę ziemniaki. Zalałem wodą i czekały.
Po godzinie wstawiłem ziemniaki w oddzielnym garnuszku, kapusty nie wyłączam, za to wyjąłem selery i marchewki żeby troszkę ostygły. Były jeszcze półtwarde, wiadomo, kwas. Wyjąłem też mięsko, oddzieliłem od kostek, pokroiłem drobniej i hop do gara. Po ostygnięciu warzywa na tarkę (wiórki grube) i hop do gara.
O, minęło 20 minut, ugotowały się ziemniaczki, z wodą do gara chlup. Wyszła gęsta, jak lubię, taka jednodaniówka.
No to smakujemy - pieprzu dużo, vegetki troszkę.
Wułala, jak mawiali mistrzowie
P.S. Nic nie zostało, nawet do zdjęcia....
P.S. 2. Czy z tą kapustą to było lokowanie produktu
Ostatnio edytowany:
2018-05-14 15:58:28
--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO