Szukajka nie wyrzuciła nic na ten temat, choć jestem pewien, że gdzieś coś tu było. Dlatego zakładam nowy wątek. Teraz premiera na Amazon Prime i cieszę się, że nie wybrałem się na to coś do kina.
Film słaby, po prostu, wybitnie słaby. A szkoda, bo gdyby przenieść środek ciężkości fabuły na wydarzenia w Hiszpanii, zrobić z tego spójną historię, a nie zlepek kilku losowych zdarzeń i skupić się na bohaterach nieco więcej ( o postaci Aguilara wiemy właściwie tylko to jak miał na imię ). W zamian dostajemy za dużo Abstergo i Animusa. Przerywanie retrospekcji scenami z Animusa wybija z klimatu, nie wiem po co to. Ok, pokazać raz czy dwa razy, że Cal w Animusie wykonuje te same ruchy, które wykonuje we wspomnieniach jako Aguilar - to chociaż tłumaczy nagły przypływ umiejętności walki wręcz. Jest tego jednak za dużo. Każda sekwencja akcji jest przerwana ujęciem na Fassbendera w Animusie. Po pewnym czasie robi się to po prostu męczące.
Zmarnowano świetny "setting", który idealnie pasował do serii ( Hiszpania 1942 ) - przyznam, że zagrałbym w grę właśnie w tych realiach historycznych.
Co mnie jeszcze drażniło, to wszędzie obecne "lens flares" czy "lens glare" ( nie wiem jak to się po polsku nazywa, chyba refleksy świetlne na obiektywie, ale nie mam pewności, te takie kółka ). Pełno tego, przez to nic czasami nie widać. Naprawdę dużo pracy włożono w zbudowanie lokacji ( nawet jak na CGI - kawał dobrej roboty ). "Asasynowanie" po dachach, ścianach, budynkach jest naprawdę świetne, klimatyczne i to są momenty, gdy gracz może spojrzeć przychylnym okiem na tę produkcję. Plusem jest, że powstrzymano się też od efektu trzęsienia kamerą. Jedynie światło psuje efekt, bo po prostu czasami nic zupełnie nie widać.
Postać głównego bohatera w ogóle nie jest interesująca. Z pewnością stoi daleko od Ezzio, a nawet od rodzeństwa z Syndicate. Postaci Cala i Aguilara nie są źle napisane. One po prostu nie są napisane w ogóle. Więcej "character development" znajdziemy w teledysku disco-polo niż w tym filmie. To jak nazywa się partnerka Aguilara dowiedziałem się z listy na imdb ( po co w ogóle ją nazywać, jeśli jej imię nie pojawia się w filmie? W ogóle po co ona tam jest? ). Fabuła już wspomniałem, że właściwie nie istnieje. Na dodatek pojawia się masa głupot fabularnych, jak samo zakończenie ( nie chcę jednak spoilerować ).
Ubisoft stworzył wcześniej na potrzeby serii AC2 ( bo AC2 samo w sobie było serią 3 gier jakby ktoś nie wiedział ) serię live-action trailerów, które były całkiem niezłe. Liczyłem, że zaangażowanie Ubisoftu w produkcję filmu wyjdzie na dobre. Przypuszczam, że sceny z 1492 to te, gdzie Ubisoft maczał palce, bo gdyby nie wspomniane mankamenty, to dają radę bardziej samodzielnie niż jako film. Na uwagę zasługije fakt, że sceny te są całkowicie w języku hiszpańskim, co dodaje realizmu i jest bardzo fajnym zabiegiem. Reszta woła o pomstę do nieba. Seria AC jako gra zalicza upadek za upadkiem, do tego stopnia, że Ubisoft zrobił sobie rok przerwy od wydawania kolejnej części. Widać jednak, że da się upaść jeszcze niżej za pomocą filmu mimo dobrej obsady. Właśnie, zapomniałem o obsadzie. Fassbender w ogóle mi nie pasował tu, ale nie mogę go winić, bo materiał z jakim mu przyszło pracować był właściwie wydmuszką. Miał grać, ale nie bardzo było co. Jeremy Irons i Marion Cotillard w ogóle chyba przyszli na plan złego filmu ( pomyłki się zdarzają ). Jeremy Irons jest zawsze aktorem jednej roli, a Cotillard w tym filmie po prostu jest i nic więcej.
To tyle, jeszcze szykuję się na Warcraft, bo weekend się wydłużył z powodu choroby
Film słaby, po prostu, wybitnie słaby. A szkoda, bo gdyby przenieść środek ciężkości fabuły na wydarzenia w Hiszpanii, zrobić z tego spójną historię, a nie zlepek kilku losowych zdarzeń i skupić się na bohaterach nieco więcej ( o postaci Aguilara wiemy właściwie tylko to jak miał na imię ). W zamian dostajemy za dużo Abstergo i Animusa. Przerywanie retrospekcji scenami z Animusa wybija z klimatu, nie wiem po co to. Ok, pokazać raz czy dwa razy, że Cal w Animusie wykonuje te same ruchy, które wykonuje we wspomnieniach jako Aguilar - to chociaż tłumaczy nagły przypływ umiejętności walki wręcz. Jest tego jednak za dużo. Każda sekwencja akcji jest przerwana ujęciem na Fassbendera w Animusie. Po pewnym czasie robi się to po prostu męczące.
Zmarnowano świetny "setting", który idealnie pasował do serii ( Hiszpania 1942 ) - przyznam, że zagrałbym w grę właśnie w tych realiach historycznych.
Co mnie jeszcze drażniło, to wszędzie obecne "lens flares" czy "lens glare" ( nie wiem jak to się po polsku nazywa, chyba refleksy świetlne na obiektywie, ale nie mam pewności, te takie kółka ). Pełno tego, przez to nic czasami nie widać. Naprawdę dużo pracy włożono w zbudowanie lokacji ( nawet jak na CGI - kawał dobrej roboty ). "Asasynowanie" po dachach, ścianach, budynkach jest naprawdę świetne, klimatyczne i to są momenty, gdy gracz może spojrzeć przychylnym okiem na tę produkcję. Plusem jest, że powstrzymano się też od efektu trzęsienia kamerą. Jedynie światło psuje efekt, bo po prostu czasami nic zupełnie nie widać.
Postać głównego bohatera w ogóle nie jest interesująca. Z pewnością stoi daleko od Ezzio, a nawet od rodzeństwa z Syndicate. Postaci Cala i Aguilara nie są źle napisane. One po prostu nie są napisane w ogóle. Więcej "character development" znajdziemy w teledysku disco-polo niż w tym filmie. To jak nazywa się partnerka Aguilara dowiedziałem się z listy na imdb ( po co w ogóle ją nazywać, jeśli jej imię nie pojawia się w filmie? W ogóle po co ona tam jest? ). Fabuła już wspomniałem, że właściwie nie istnieje. Na dodatek pojawia się masa głupot fabularnych, jak samo zakończenie ( nie chcę jednak spoilerować ).
Ubisoft stworzył wcześniej na potrzeby serii AC2 ( bo AC2 samo w sobie było serią 3 gier jakby ktoś nie wiedział ) serię live-action trailerów, które były całkiem niezłe. Liczyłem, że zaangażowanie Ubisoftu w produkcję filmu wyjdzie na dobre. Przypuszczam, że sceny z 1492 to te, gdzie Ubisoft maczał palce, bo gdyby nie wspomniane mankamenty, to dają radę bardziej samodzielnie niż jako film. Na uwagę zasługije fakt, że sceny te są całkowicie w języku hiszpańskim, co dodaje realizmu i jest bardzo fajnym zabiegiem. Reszta woła o pomstę do nieba. Seria AC jako gra zalicza upadek za upadkiem, do tego stopnia, że Ubisoft zrobił sobie rok przerwy od wydawania kolejnej części. Widać jednak, że da się upaść jeszcze niżej za pomocą filmu mimo dobrej obsady. Właśnie, zapomniałem o obsadzie. Fassbender w ogóle mi nie pasował tu, ale nie mogę go winić, bo materiał z jakim mu przyszło pracować był właściwie wydmuszką. Miał grać, ale nie bardzo było co. Jeremy Irons i Marion Cotillard w ogóle chyba przyszli na plan złego filmu ( pomyłki się zdarzają ). Jeremy Irons jest zawsze aktorem jednej roli, a Cotillard w tym filmie po prostu jest i nic więcej.
To tyle, jeszcze szykuję się na Warcraft, bo weekend się wydłużył z powodu choroby
Ostatnio edytowany:
2017-04-29 15:04:11
--