Nic o tym serialu nie znalazłem. Obejrzałem kilka epizodów (nadal kontynuuję pierwszy sezon) i jestem pozytywnie zaskoczony. Jak przeczytałem gdzieś, że to "spin-off Discovery", to miałem pewne obawy. "Discovery" z pewnością nie jest moją ulubioną serią z uniwersum ST. Do SNW bardziej jednak pasuje "prequel ST:TOS", bo właśnie tym ten serial jest. Jest masa smaczków, które fani TOS docenią.
Plusy:
- Postacie znane z TOS:
- Christopher Pike - świetny w tej roli Anson Mount. Widzę w jego grze trochę zapożyczeń z postaci Kirka, ale nie przeszkadza mi to.
- Spock - w tej roli Ethan Peck, który doskonale moim zdaniem sobie poradził z odegraniem młodszego Spocka. Nie jest to Spock z TOS, który dawno zdecydował, że jest 100% Vulcan...ianinem? U młodszego Spocka często do głosu dochodzi ludzka natura.
- Nurse Chapel - Również młodsza wersja postaci z TOS. Ma więcej czasu ekranowego w porównaniu z TOSowym pierwowzorem. Dokonano pewnych zmian w jej postaci (sprawia bardziej wrażenie szalonego naukowca niż pielęgniarki), ale te zmiany wyszły moim zdaniem na dobre. Jedna z moich ulubionych postaci w tej serii.
- Uhura - nieopierzona kadetka, ale dobrze widzieć jak powoli wspina się po szczeblach kariery
- Struktura serialu - to co zawsze mi się podobało w ST, to to że każdy odcinek był nową przygodą. Zwykle było jakieś fabularne spoiwo, ale jeśli obejrzeć odcinki w losowej kolejności, nadal będą one miały sens. Po Discovery i Picard, powrót do starego stylu narracji jest mile widziany.
- Muzyka w intro - zmodyfikowany temat z TOS, brzmiący trochę jak skomponowany przez Two Steps From Hell Po kilku odcinkach nadal nie przeskakuję intra
- drobne elementy z TOS wkomponowane w Enterprise jak np. ta trąbko-słuchawka, peryskop, gwizdek boatswain i jeszcze sporo więcej da się odszukać sprawnym okiem.
- cross-over z Lower Decks
Minusy (w sumie nie ma wiele):
- Doktor - nie pamiętam nawet jak się nazywa, ale to chyba najgorszy doktor jaki w ST się pojawił. Właściwie nie ma żadnego rozwoju jego postaci. To mi nie przeszkadza. Przeszkadza mi natomiast, że bez napisów nie wiem co mówi, bo zwyczajnie go nie słyszę. Nie wiem czy aktora nie karmią, czy mu krew upuszczają przed filmowaniem, ale tak słaby głos nie nadaje się. Dodatkowo, ta słabość w głosie powoduje, że postać wydaje się nijaka, niezdecydowana. Akurat oglądałem Voyager przed SNW i dodatkowo przez kontrast (Doktor w Voyager jest zagrany niesamowicie dobrze, to postać, której chce się widzieć więcej) SNW wypada blado jeśli chodzi o doktura. Postać do wymiany.
- Czasami trochę przegadane momenty.
- Drażnią czasami postacie jak Una czy La'an choć epizod shore leave pozwolił nieco ocieplić wizerunek tych dwóch postaci (zobaczymy co dalej).
Na razie podoba mi się i mam nadzieję, że się nie zepsuje. Wydaje się, że po Discovery, ST nabrał wiatru w żagle i producenci wiedzą co robią. Nawet łamiąc kanon robią pewne rzeczy na tyle dobrze, by to się dało zaakceptować (choć ja specjalnie nie czepiam się o kanon ).
Plusy:
- Postacie znane z TOS:
- Christopher Pike - świetny w tej roli Anson Mount. Widzę w jego grze trochę zapożyczeń z postaci Kirka, ale nie przeszkadza mi to.
- Spock - w tej roli Ethan Peck, który doskonale moim zdaniem sobie poradził z odegraniem młodszego Spocka. Nie jest to Spock z TOS, który dawno zdecydował, że jest 100% Vulcan...ianinem? U młodszego Spocka często do głosu dochodzi ludzka natura.
- Nurse Chapel - Również młodsza wersja postaci z TOS. Ma więcej czasu ekranowego w porównaniu z TOSowym pierwowzorem. Dokonano pewnych zmian w jej postaci (sprawia bardziej wrażenie szalonego naukowca niż pielęgniarki), ale te zmiany wyszły moim zdaniem na dobre. Jedna z moich ulubionych postaci w tej serii.
- Uhura - nieopierzona kadetka, ale dobrze widzieć jak powoli wspina się po szczeblach kariery
- Struktura serialu - to co zawsze mi się podobało w ST, to to że każdy odcinek był nową przygodą. Zwykle było jakieś fabularne spoiwo, ale jeśli obejrzeć odcinki w losowej kolejności, nadal będą one miały sens. Po Discovery i Picard, powrót do starego stylu narracji jest mile widziany.
- Muzyka w intro - zmodyfikowany temat z TOS, brzmiący trochę jak skomponowany przez Two Steps From Hell Po kilku odcinkach nadal nie przeskakuję intra
- drobne elementy z TOS wkomponowane w Enterprise jak np. ta trąbko-słuchawka, peryskop, gwizdek boatswain i jeszcze sporo więcej da się odszukać sprawnym okiem.
- cross-over z Lower Decks
Minusy (w sumie nie ma wiele):
- Doktor - nie pamiętam nawet jak się nazywa, ale to chyba najgorszy doktor jaki w ST się pojawił. Właściwie nie ma żadnego rozwoju jego postaci. To mi nie przeszkadza. Przeszkadza mi natomiast, że bez napisów nie wiem co mówi, bo zwyczajnie go nie słyszę. Nie wiem czy aktora nie karmią, czy mu krew upuszczają przed filmowaniem, ale tak słaby głos nie nadaje się. Dodatkowo, ta słabość w głosie powoduje, że postać wydaje się nijaka, niezdecydowana. Akurat oglądałem Voyager przed SNW i dodatkowo przez kontrast (Doktor w Voyager jest zagrany niesamowicie dobrze, to postać, której chce się widzieć więcej) SNW wypada blado jeśli chodzi o doktura. Postać do wymiany.
- Czasami trochę przegadane momenty.
- Drażnią czasami postacie jak Una czy La'an choć epizod shore leave pozwolił nieco ocieplić wizerunek tych dwóch postaci (zobaczymy co dalej).
Na razie podoba mi się i mam nadzieję, że się nie zepsuje. Wydaje się, że po Discovery, ST nabrał wiatru w żagle i producenci wiedzą co robią. Nawet łamiąc kanon robią pewne rzeczy na tyle dobrze, by to się dało zaakceptować (choć ja specjalnie nie czepiam się o kanon ).
Ostatnio edytowany:
2023-05-30 13:22:01
--